Tarło pstrągów potokowych w ośrodku zarybieniowym PZW w Łopusznej
O ośrodku zarybieniowym w Łopusznej chyba dużo pisać nie trzeba. Każdy kto chociaż trochę interesuje się strukturami Polskiego Związku Wędkarskiego wie jak ważny dla tej organizacji jest ten ośrodek. Wylęgarnia ryb łososiowatych w Łopusznej jest znana przede wszystkim z jedynej w Polsce hodowli głowacicy. Oprócz głowacicy ośrodek prowadzi także hodowlę pstrąga potokowego, lipienia oraz na potrzeby komercyjne – śladowe ilości tęczaka. Miałem okazję podpatrzeć jak odbywa się tarło potokowców i właśnie przy tej okazji powstała ciekawa relacja ! Zapraszam.
Do Łopusznej mam niespełna trzy kilometry. Grzechem było by nie skorzystać z okazji odwiedzenia ośrodka przy okazji wycierania tarlaków pstrąga potokowego. Chyba każdy wędkarz nie tylko muchowy interesuje się tym w jaki sposób produkuje się materiał zarybieniowy w Polskim Związku Wędkarskim. Mówimy tutaj o hodowli ryb łososiowatych w Łopusznej więc w ośrodku posiadającym wspaniałą historię która sięga aż czasów II Wojny Światowej. Ta wspaniała historia oraz tradycja hodowli salmonidów w Łopusznej skłoniła mnie do zredagowania tegoż tekstu. Na początek warto wspomnieć jak powstawał ośrodek w Łopusznej bowiem nie każdy wie z jakiej inicjatywy zrodził się pomysł wybudowania tutaj hodowli ryb. Zamysły budowy powstały już w roku 1936 kiedy to prezes Krajowego Towarzystwa Rybackiego w Krakowie prof. Bronisław Romaniszyn dał wyraz swoim obawom dotyczącym przegrodzeniu Dunajca zaporami w Czorsztynie oraz w Rożnowie. Zapory te w znacznym stopniu zniszczyły by szlaki migracyjne ryb w tym troci i łososia, mimo przewidywanej budowy przepławek. Dzięki przewidywaniom profesora Romaniszyna w 1938 roku podjęto decyzje o budowie nowoczesnego ośrodka zarybieniowego wkomponowanego w architekturę Podhalańską. Powstanie tej budowli miało w znacznym stopniu zrekompensować ubytki w ekosystemie Dunajca poprzez ciągłe wspomaganie tej rzeki gatunkami łososiowatymi produkowanymi w Łopusznej. Budowę rozpoczęto już w 1942 roku a więc w czasie najokrutniejszej okupacji Hitlerowskiej w naszym kraju. To świadczy o determinacji tamtejszych entuzjastów. Ośrodek został otwarty w roku 1948 już w wolnej ojczyźnie. Od tamtej pory produkuje gatunki łososiowate które w naturalny sposób wspomagają rybostan górskich rzek Polski. Tak w skrócie można opisać historię tego bardzo starego i przysłużonego dla PZW ośrodka.
Wracając jednak do tarła pstrągów potokowych. Na miejscu spotkałem się z kierownikiem ośrodka w Łopusznej – mgr. inż. Maksymilianem Krzysiem który jak nikt inny w naszej okolicy wie, jak hodować łososiowate. Z Maksem widujemy się często przy okazji zarybień rzek, bo właśnie z Łopusznej najczęściej pochodzi materiał zarybieniowy. Mógł bym sam starać się opisać przebieg hodowli pstrąga ale przecież Maks jest w tej dziedzinie fachowcem więc skierowałem do niego kilka pytań.
P.P: Jesteś kierownikiem ośrodka w Łopusznej więc nie ma co mówić, jesteś dosyć ważna osobą w PZW Nowy Sącz. Skąd pomysł na zostanie ichtiologiem?
M. Krzyś: Mój ojciec był wędkarzem i po prostu wciągnął mnie w wędkarstwo co bardzo mi się spodobało. Każda wolną chwilę spędzałem na rybach początkowo z ojcem a później już sam. Po skończeniu szkoły średniej zamarzyło mi się aby pracować z rybami więc zacząłem szukać szkoły w tym kierunku. Skończyłem studia - Rybactwo śródlądowe i ochrona środowiska wodnego na UR w Krakowie. Zaraz po studiach zacząłem pracować w instytucie rybactwa śródlądowego a dokładnie w zakładzie hodowli ryb łososiowatych w Rudkach. Po zakończeniu pracy w Rudkach pracowałem za granicą a po powrocie zacząłem intensywnie szukać pracy w swoim kierunku. Jako że w ośrodku zarybieniowym w Łopusznej mgr. Inż. Mieczysław Kowalewski odchodził na emeryturę dostałem swoją szansę i ją wykorzystałem. Tak znalazłem się w Łopusznej i jestem tutaj do dziś.
P.P: Jak wygląda proces hodowli pstrąga potokowego ? Zdaje sobie sprawę, że jest to proces długotrwały, wymagający wiele pracy.
M. Krzyś: To prawda jest to niesamowicie długotrwały proces wymagający wiele czasu oraz masę pracy. Łopuszna posiada swoje stado tarłowe pstrąga potokowego ale też innych ryb. Ryby ze stada są wycierane u nas w ośrodku, czasami pozyskujemy dzikie ryby z naszych okolicznych rzek aby utrzymać zmienność genetyczną co przekłada się znacznie na lepszą jakość ryby. Ikra jest inkubowana przez całą zimę w czasie której prowadzimy skrupulatną opiekę nad ikrą tzn. wybieramy martwe ziarna - to sprawia, że jesteśmy w stanie ochronić ikrę przed zepsuciem. Po wykluciu młode pstrągi leżą na aparatach inkubacyjnych i odżywiają się zawartością woreczka żółtkowego. Z czasem zaczynają się podnoście i aktywnie pływać, właśnie wtedy zaczynamy je karmić sztucznymi, wysokobiałkowymi paszami. Następnie ryby przenoszone są do specjalnych basenów do podchowu gdzie przebywają do osiągnięcia masy 1g. Część wylęgu wypuszczana jest do małych potoków czyli do dopływów większych rzek górskich. Kolejny krok to ponowne przeniesienie narybku do stawów hodowlanych gdzie przebywają do jesieni. Osiągają wtedy masę do 10 g. W tym czasie większa cześć ryb zostaje wypuszczona do rzek na potrzeby obligu PZW. Są to nie tylko ryby w postaci narybku ale również w późniejszym czasie ryby 1+ czyli roczne osobniki.
P.P: Ile lat potrzeba aby wylęg stał się pełno płodną rybą w rzece i ilu statystycznie sztukom się to udaje?
M. Krzyś: Samice dojrzewają w trzecim roku życia a samce rok wcześniej. Procent przeżywalności jest bardzo płynny ponieważ jest to uzależnione od bardzo wielu warunków takich jak powódź, obecność drapieżników, ilości pokarmu itp. Przeżywalność ryb wacha się od kilku do kilkudziesięciu procent. Presja wędkarska również robi swoje i ma na to duży wpływ. Płodność samic związana jest z ich wiekiem i wacha się od 200 nawet do 5 tysięcy sztuk ikry. Przyjmuje się że ryba o masie 1kg składa od 1 tysiąca do 2 tyś. ziaren ikry. Samce w czasie tarła stają się ciemniejsze a przy dużych osobnikach wyraźnie widać zakrzywiona dolną szczękę na kształt haka, podobnie jak u łososia.
P.P: W jakim wieku samice pstrąga potokowego są najbardziej produktywne i ile sztuk ikry dają w tym czasie?
M. Krzyś: Najlepszymi tarłami są drugie, trzecie i czwarte przynajmniej jeżeli chodzi o stado tarłowe w ośrodku. W naszej hodowli najlepsza ikra to ta pochodząca z samic 4-6 letnich. Samica w wieku 6 lat może dać nawet jakieś 2,5-3 tysięcy ziaren ikry z czego przy inkubacji przeżywa przy sprzyjających warunkach do 95% ikry.
P.P: Na podstawie swoich doświadczeń oraz wiedzy powiedz - dlaczego nie można zarybiać rzek pstrągiem tęczowym w naszych rzekach. Przecież jest to doskonały, sportowy gatunek ryby.
M. Krzyś: Tęczak jest gatunkiem obcym w naszym ekosystemie rzek. Są tak naprawdę dwie szkoły zarybienia pstrągiem tęczowym. Jedna mówi, że pstrąg tęczowy konkuruje o pokarm z potokowcem. Zabiera mu naturalne siedliska, co sprawia że po prostu wypiera pstrąga potokowego ze swojego naturalnego środowiska. Może być też nosicielem groźnych chorób. Wszystkie wyżej wymienione czynniki przemawiają za tym aby nie wpuszczać go do naszych rzek. Inni mówią, że tęczak jest tak jak powiedziałeś rybą atrakcyjną wędkarsko bo łatwiejszą do złowienia. To może wpływać na to, że wędkarze łapali by częściej pstrąga tęczowego, co czyniło by z niego taki bufor i naturalna ochronę dla pstrąga potokowego. Po prostu wędkarz zjadł by tęczaka a nie potokowca – naszą rodzima rybę. Mówiąc dalej tęczak pochodzi z Ameryki Północnej, został sprowadzony do europy jako ryba hodowlana i w warunkach naturalnych ta ryba się nie wciera. To, że się teoretycznie nie wyciera w naszych rzekach może być plusem do zarybień bo możemy kontrolować w sposób sztuczny jego populacje w danej rzece. Ja osobiście jednak nie jestem zwolennikiem zarybienia tą rybą bo nie jest to gatunek rodzimy.
P.P: Odnośnie głowacicy – są zapytania z innych krajów np. w sprawie zakupu u was ikry czy też wylęgu? Czy raczej wszystko wpuszczamy do naszych rzek.
M. Krzyś: W tej chwili nie ma. Cała produkcja jest wykorzystywana na nasze Polskie potrzeby. Zarybiamy przede wszystkim narybkiem letnim głowacicy. Cześć ryb zostaje do jesieni i jest wpuszczana jako narybek jesienny a część narybku jest sprzedawana na potrzeby innych okręgów. Podchów głowacicy jest zbliżona do hodowli pstrąga potokowego z tym że mówimy tutaj o wiośnie a nie o jesieni. Chów wylęgu do narybku jest praktycznie taki sam jak u pstrąga jest jednak jeden haczyk - głowacica jest kanibalem i wyżera się w stawach. Jest to wpisane w hodowle tego gatunku i ciężko z tym walczyć.
P.P: Ile ośrodek zarybieniowy w Łopusznej jest w stanie wyprodukować głowacic a ile pstrągów potokowych w ciągu jednego tarła?
M. Krzyś: Co roku mamy mniej więcej między 1,5 mln – 2 mln ikry pstrąga potokowego. Jesteśmy w stanie wyprodukować około 800 tysięcy ziaren ikry głowacicy. Ryby wyprodukowane z ikry nie są wpuszczona tylko do wód okręgu PZW Nowy Sącz. Znaczą większość wpuszczamy do naszych rzek a pozostałą cześć zostaje sprzedana innym okręgom PZW.
P.P: Kilka słow od ciebie dla czytelników na zakończenie tej rozmowy.
M. Krzyś: Cieszę się że pracuje w ośrodku z taką tradycją i historią w Łopusznej. Hodujemy szlachetne ryby łososiowate w tym lipienia i możemy w ten sposób wspomagać nasze rzeki które niestety wymagają pomocy. Jestem bardzo usatysfakcjonowany z powodu możliwości hodowania głowatki bo praktycznie jest to jedyny ośrodek w Polsce hodujący ten gatunek. Mogę kontynuować w ten sposób tradycję i osiągnięcia moich poprzedników czyli Mieczysława Kowalewskiego oraz prof. Andrzeja Witkowskiego.
Tekst i zdjęcia: Przemysław Półtorak, Fly Fishing Guide
Tekst ukazał się w nr 02.2015 Wiadomości Wędkarskich.
Kilka słów od serwisu www.catchandrelease.pl - materiał z ośrodka zarybieniowego prezentujemy w celach informacyjnych. Pamiętajmy, że tarło ryb w warunkach sztucznych, nigdy nie zastapi naturalnego tarła ryb w rzece. Nie ma nic lepszego dla zdrowej i silnej populacji ryb, jak naturalne tarło. Dlatego wypuszczajmy wszystkie duże, okazowe ryby. Niech co roku podchodzą do tarła. Są najbardziej wartościowymi osobnikami, które w czasie naturalnego tarła przekażą najlepsze geny swojemu potomstwu!
